Gdy czytam, że czeski rząd podnosi larum z powodu braku ok. 600
pielęgniarek w systemie opieki zdrowotnej, to zastanawiam się, co robi polski
rząd przy znacznie wyższych brakach kadrowych? Odpowiedź jest prosta: polski
rząd spreparował normy zatrudnienia pielęgniarek urągające naukowym faktom i oszukuje
obywateli, że wszystko jest w porządku. No przecież normy są, a że pacjent nie
wytrzymał braku opieki, to wina pacjenta i pielęgniarki, która tej opieki nie
zapewniła.
A jak ten problem rozwiązują Czesi?
Poniżej znajdą Państwo artykuł Václava Pergla z dziennika
Pravo, który braki pielęgniarek w czeskim systemie ochrony zdrowia opisuje z czeskiej
perspektywy. Dlatego ten tekst należy poprzedzić słowem komentarza, byśmy rozumieli:
co, kto ma na myśli, mówiąc akurat te konkretne słowa.
Porównajmy liczbę pielęgniarek na 100 tys. mieszkańców. Czechy:
8,0; Polska: 5,2; OECD: 8,7. I już widzimy, że larum naszego cicho siedzącego rządu
już dawno powinno zabrzmieć. Tymczasem polską specjalnością jest naginanie przepisów
prawa do zastanej rzeczywistości, ignorowanie i przemilczanie naukowej wiedzy o
zagrożeniach wynikających z braków kadrowych w szpitalach oraz zamiatanie
problemów pod dywan. Problemem polskiego rządu są zbyt głośno mówiące o niedostatkach
kadrowych polskie pielęgniarki.
Oto kilka słów wprowadzenia do artykułu Václava Pergla
W czeskim systemie opieki zdrowotnej nigdy nie zrezygnowano
z kształcenia i zatrudniania pielęgniarskiego personelu pomocniczego
(asystentki pielęgniarskie, opiekunowie chorych, sanitariusze). Oczywiście, tych
pracowników także zaczyna brakować w szpitalach, więc pojawiają się kompetencyjne kolizje. Czeskie pielęgniarki bardzo niechętnie podchodzą do rozszerzania
zakresu kompetencji w górę, upatrując w tym cedowanie obowiązków lekarskich na
pielęgniarki za pielęgniarską płacę.
Normy zatrudnienia pielęgniarek są jasno ustalone i jeśli
zaczyna brakować personelu, a nie da się zwiększyć zatrudnienia, to dla bezpieczeństwa chorych zmniejsza się liczbę szpitalnych łóżek lub
zmniejsza się obłożenie. Czesi niezwykle precyzyjnie podchodzą do zasad i praw,
dlatego każde braki (kadrowe, sprzętowe) są przedmiotem alarmu i ogólnokrajowej
dyskusji.
W czeskiej ochronie zdrowia pracownicy zatrudnieni są na
umowy o pracę; czas pracy wynosi 40 godz. tygodniowo i niemile widziane są
nadgodziny, bo przemęczają personel. Pielęgniarka może pracować tylko na jeden
etat.
Pielęgniarki otrzymują od swojego pracodawcy bonusy: darmowe
talony na obiady i kolacje w czasie dyżurów, przedłużone urlopy wypoczynkowe o
tydzień lub 2, karnety na basen lub siłownię, wieczorki integracyjne, dodatek finansowy
na kształcenie, niekiedy zakwaterowanie w hotelu pielęgniarskim lub dopłatę do
czynszu i inne.
Czeska pielęgniarka po 6 godzinach pracy ma obowiązek wyjść
z oddziału na 30 minutową przerwę do kantyny na obiad.
System kształcenia czeskich pielęgniarek jest rozbudowany. Są
Wyższe Szkoły Medyczne kształcące Dis. (dyplomowanych specjalistów) oraz
licencjatów i magistrów, a także Uniwersytety kształcące licencjatów i
magistrów. Ostatecznie pielęgniarki będą kształcone w systemie 3-stopniowym na
studiach licencjackich, magisterskich i doktoranckich. Należy podkreślić, że studia
magisterskie traktowane są jako specjalizacja w dziedzinach: zarządzanie i
superwizja, opieka długoterminowa, nauczanie pielęgniarstwa, intensywna opieka.
Jeśli czeski minister zdrowia mówi o reformie systemu kształcenia pielęgniarek,
to ma na myśli całkowite przejście na system boloński.
Czechy są krajem bardzo przyjaznym dla cudzoziemców. Rzeczywiście,
w systemie ochrony zdrowia pracują pielęgniarki z Ukrainy, Białorusi, a nawet z
Rosji. Są także pielęgniarki z Polski. W większych miastach Czech znajdują się
ośrodki prowadzące kursy i egzaminy z języka czeskiego dla cudzoziemców, co
znacznie ułatwia uzyskanie wszelkich pozwoleń na pobyt czasowy lub stały.
Mam nadzieję, że powyższe wyjaśnienia pozwolą przeczytać
poniższy artykuł z właściwej perspektywy.
W CZESKICH SZPITALACH BRAKUJE 600 PIELĘGNIAREK – GROŹBA
OGRANICZENIA OPIEKI NAD PACJENTAMI
24.4. 15:49
Václav Pergl, Právo
Przekład z języka czeskiego: Wojciech Nyklewicz
W czeskich szpitalach brakuje już nie tylko lekarzy, ale
także pielęgniarek. Dlatego niektóre szpitale zmniejszają liczbę łóżek w
oddziałach, ponieważ nie ma w nich odpowiedniej liczby personelu dla zapewnienia
pacjentom stu procentowej opieki [tak,
opieka ma być stuprocentowa, bo jest opieka albo jej nie ma – komentarz WN].
„Niedobór pielęgniarek zaczyna być poważnym problemem, który
staramy się rozwiązać.” – powiedział dziennikowi Pravo minister zdrowia
Svatopluk Němeček (ČSSD).
„W szpitalach brakuje ok. 600 pielęgniarek, ale wszystkie szpitale
mają wolne wakaty pielęgniarskie. Pielęgniarek, które aktualnie pracują, niezatrzymany,
podobnie jak lekarzy, jeśli nie podniesiemy im płac, aby pracownicy nie
odchodzili ze szpitali do sektora prywatnego lub żeby pielęgniarki nie porzucały
zawodu, albo żeby nie wyjeżdżały do pracy za granicą.” – stwierdził minister.
Niedobór pielęgniarek potwierdził także zastępca dyrektora
Szpitala Uniwersyteckiego na Motole w Pradze Martin Holcát, który był ministrem
zdrowia przed Němečkem. „Odczuwamy to również w naszym Szpitalu, a sytuacja
może się w ciągu 2 lat jeszcze znacznie pogorszyć.” – powiedział Holcát.
Podobnego zdania jest rzecznik prasowy Szpitala Hořovice – Konstantinos
Tsivos. „W chwili obecnej brakuje u nas 20 pielęgniarek. Nowe pielęgniarki
staramy się pozyskać atrakcyjną płacą jak również pracowniczymi bonusami, np. dłuższym
urlopem wypoczynkowym. Współpracujemy także ze Średnią Szkołą Medyczną w Berouně,
gdzie proponujemy uczniom stypendia fundowane.” – powiedział Tsivos.
„Z pielęgniarkami ze
Wschodu czasami nie można się poprawnie porozumieć, ponieważ nie znają języka
czeskiego na odpowiednim poziomie. To jest wielki błąd.” – powiedział dziennikowi
Pravo prezes Czeskiej Izby Lekarskiej Milan Kubek. Jego zdaniem, cały system
kształcenia pielęgniarek postawiony jest na głowie.
„Jako państwo staramy się wykształcić pielęgniarki na
poziomie wyższym, ale nie potrafimy porządnie im zapłacić. Odchodzą z zawodu,
ponieważ praca przy łóżku chorego jest ciężka, wyczerpująca i nisko płatna” –
zwrócił uwagę na ten problem Kubek.
„Młode dziewczęta nie są zainteresowane zawodem
pielęgniarki, a jeśli w ogóle chcę się go uczyć, to po ukończeniu studiów
wyjeżdżają do Niemiec czy Austrii, gdzie ich dochód jest znacznie wyższy.” –
dodał Kubek. Podobnie jest z lekarzami, tylko państwo powoli ten problem stara
się rozwiązać.
Również minister zdrowia Svatopluk Němeček jest świadomy
tego, że pielęgniarki zarabiają zbyt mało. „Od przyszłego roku planujemy zwiększenie
dotacji z budżetu państwa do ubezpieczalni zdrowotnych z obecnych 845 na 904
korony, czyli więcej o 59 Kč miesięcznie za każdego ubezpieczonego. Wzrost zasobów
finansowych systemu da rocznie 4,3 miliardy koron. Pieniądze powinny być
przeznaczone na podwyżki płac lekarzy i pielęgniarek.” – powiedział minister. Ten
projekt wejdzie pod obrady rządu w drugiej połowie maja.
„Jeśli nastąpi wzrost ekonomiczny, będziemy mogli podwyższać
płace także w następnych latach.” – dodał Němeček. Jak stwierdził, dobra
pielęgniarka jest partnerem lekarza bez względu na to, czy ma ukończone studia
wyższe, czy też nie. Dlatego Ministerstwo Zdrowia przygotowuje pakiet projektów,
które powinny rozwiązać problem kształcenia pielęgniarek i zatrzymać je w
szpitalach.
![]() |
Szpital Uniwersytecki Motol w Pradze. Największy kompleks szpitalny w Czechach. Źródło: http://img.geocaching.com/cache/1cc21f07-2fd0-44ef-848d-4bbc279d7453.jpg |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do dyskusji