Translate

czwartek, 7 listopada 2013

Było sobie dwóch nauczycieli: Moty i Demoty

„To świetny pomysł – opisanie motywujących i demotywujących zachowań nauczycieli.” – napisałem w mailu do Autorek sąsiedniego bloga Archiwum P, które właśnie taki artykuł przygotowały. W dalszej części listu stwierdziłem: „Bolączką polskiego systemu kształcenia jest brak przekazywania sobie wzajemnie rzetelnych informacji zwrotnych. Ani Wy, studenci, ani nauczyciele – żadna z tych grup nie wie, jak jest postrzegana przez innych.”

A dobrze sformułowana i właściwie zakomunikowana informacja zwrotna jest swoistym „lustrem społecznym”, w którym każdy z nas mógłby się przejrzeć, a dzięki temu nabyć solidnej wiedzy o sobie, o swoich mocnych i słabych stronach, o umiejętnościach i wiadomościach. Tymczasem, bez przekazywania sobie informacji zwrotnych żyjemy w pewnego rodzaju „próżni społecznej”, a naszym otoczeniem nie są ludzie, tylko sądy wartościujące (oceny, krytyki), które oni wypowiadają względem nas.

W liście do Autorek sąsiedniego bloga napisałem także, iż „ocenianie postrzegam jako formę wywierania wpływu i manipulowania studentem. W zasadzie jest to usiłowanie podporządkowania sobie studentów i wymuszenia określonych, dobrych – zdaniem nauczycieli – zachowań osób uczących się. Oczywiście, oficjalną intencją oceniania jest oszacowanie postępów w zakresie wiedzy i umiejętności, i zapewne ten aspekt jest w jakimś stopniu obecny w ocenie, ale nie jest jedyny.”

No bo cóż to jest informacja zwrotna? To komunikat całkowicie pozbawiony sądów wartościujących, a jedynie zawierający spostrzeżenia dotyczące zachowań oraz opisujący ewentualne reakcje na to konkretne zachowanie (czyli np. myśli i uczucia, pojawiające się w związku z danym zachowaniem). Taki komunikat musi być jak najszybciej przekazany adresatowi, by ten wiedział, czego taka informacja dotyczy, a jej przedmiotem nie mogą być trwałe cechy wyglądu czy osobowości. Przekazu należy dokonać w atmosferze bezpieczeństwa i szacunku, wynikającej z podmiotowego traktowania siebie i adresata.

Sztuki formułowania i przekazywania informacji zwrotnych można nauczyć się podczas specjalnych zajęć treningowych z zakresu komunikowania, prowadzonych w małych grupach uczestników (8-12 osób). Umiejętności tych niestety nie naucza się w toku kształcenia akademickiego, dlatego jeśli ktoś nie weźmie udziału w treningu interpersonalnym we własnym zakresie, to kompetencji tych nie nabędzie.

Z opowieści studentów rysują się obrazy dwóch nauczycieli:
  • Demoty to osoba spóźniająca się na zajęcia, a czasami nawet zapominająca o nich. Jak już przyjdzie, to wszystko mu przeszkadza – a to za głośno i za wesoło jest przed salą ćwiczeń; a to studenci wiercą się na krzesłach; a to gadając przeszkadzają w prowadzeniu wykładu czy seminarium. A przecież ten nauczyciel dba o jakość kształcenia i dlatego przygotował całą masę slajdów gęsto zapełnionych pismem, które studenci muszą własnoręcznie przepisać. Treści jest dużo i są treściwe, więc nie ma czasu na pogaduchy, ba, nawet nie ma czasu na opowiedzenie, o co w tym wszystkim chodzi. Jedynym akceptowanym ruchem studenta jest machanie długopisem w zeszycie, a w sali wykładowo-seminaryjnej najlepiej gdy panuje cisza jak makiem zasiał. Podczas trwania takiego wykładu lub seminarium studenci intensywnie ćwiczą umiejętność przepisywania z ekranu, a dzięki temu nauczyciel może sprawdzać jakieś prace lub przygotowuje się do innych zajęć – zatem jest niezwykle wydajny. Niekiedy przeczyta gazetę, ale przecież nie z nudów. Czasami lub często zadzwoni mu telefon, a prowadzona rozmowa niekiedy dostarczy ciekawych informacji służbowo-prywatnych z życia nauczyciela. Studenci oczywiście nie podsłuchują, bo są kulturalni, a poza tym są tak bardzo zajęci przepisywaniem treściwych treści, że nie w głowie im zajmowanie się nie swoimi sprawami. Ciekawe jednak, skąd mają oni wiedzę o stosunkach międzyludzkich, panujących w danej jednostce dydaktycznej? Gdy z początkiem roku akademickiego studenci nauczą się uczyć się metodą „skanuj – drukuj”, co należy rozumieć jako „przepisuj z ekranu”, wtedy wybierany jest najbardziej rozgarnięty pośród nich do roli przyciskacza/poganiacza slajdów. Tymczasem nauczyciel może oddać się innym ważnym zajęciom poza salą wykładową. Jeśliby pod jego nieobecność zrobiło się zbyt głośno, wystarczy zastosować taką oto procedurę: nakrzyczeć i poniżyć studentów lub zagrać na ich emocjach mówiąc, że zawiedli zaufanie, że są niedojrzali do samokształcenia i że nauczycielowi „jest tak strasznie przykro…”, po czym zapowiedzieć kolokwium, wyjść i trzasnąć drzwiami… naturalnie oczekując przeprosin, pokajania i kwiatów. Gdyby jednak głos takiego nauczyciela rozbrzmiewał na wykładzie, to zazwyczaj będzie to czytanie z notatek lub prosto z podręcznika, a czasami można usłyszeć opowiadanie z dziedziny polityki lub kulinariów. Gdy zajęcia skończą się przed czasem, a nawet o czasie, to zmęczeni studenci oddychają z ulgą, że to już koniec. Niechętnie myślą o tym, że już za niedługo znów zmarnują swój czas.
  • Tymczasem studenci czasu nie marnują z drugim nauczycielem – panem/panią Moty – na którego zajęcia czekają już po zakończeniu poprzednich. Dobrze wiedzą, że przyjdzie on przed czasem, bo jest punktualny, że zawsze jest dobrze przygotowany, że nie zadzwoni mu telefon podczas wykładu czy seminarium, i że nie wyjdzie on z sali w celu załatwienia czegokolwiek. Już w czasie pierwszego spotkania nauczyciel opowie o wymaganiach, kryteriach oszacowania wyników końcowych wiedzy i umiejętności, a także zaprosi do aktywnego udziału w zajęciach. W jego obecności studenci czują się ważni i docenieni, nawet gdy popełniają błędy. Ludzkiej omylności nie boją się wcale, bowiem z poszanowaniem ich godności naprowadzani są na właściwe tory. W zasadzie ciągle eksperymentują i sprawdzają rezultaty swoich działań, dzięki czemu mają szanse zwiększać swoje kompetencje. Nawet przedmioty uznawane za czysto teoretyczne, takie jak Zdrowie Publiczne, Badania w Pielęgniarstwie, Promocja Zdrowia czy Etyka w wykonaniu tego nauczyciela są szalenie interesujące. Okazuje się bowiem, że można uczyć się na konkretnych przykładach, analizując je podczas grupowej dyskusji czy występując w roli ekspertów, a nawet można przygotować krok po kroku sesję grupowej edukacji zdrowotnej. Dla lepszego uświadomienia sobie różnych mechanizmów i zjawisk, nauczyciel zaproponuje zagranie scenki, a potem odbywa się zespołowe omawianie ról, emocji i spostrzeżeń. W tym momencie studenci mają możliwość przekazywania sobie informacji zwrotnych. Jeśli zajęcia odbywają się w szpitalu, to na godzinę przed ich zakończeniem wszyscy zbierają się w sali w celu omówienia, co ważnego wydarzyło się w tym dniu oraz jak każdy poradził sobie z realizacją zadań. Podczas takiego spotkania nauczyciel proponuje skoncentrowanie się na subiektywnych odczuciach, uczuciach oraz refleksjach w związku z wykonywaniem określonych czynności w relacjach z pacjentami, ich bliskimi, współpracownikami i pracownikami oddziału. W tym czasie nie rozmawia się o sprawach klinicznych, tylko refleksji poddaje się swoją własna praktykę. Zupełnie swobodnie studenci mogą opowiedzieć o swoim poczuciu spełnienia podczas towarzyszenia pacjentowi w ważnym zabiegu albo o poczuciu obrzydzenia widokiem i aromatem niegojącej się rany czy też o swoim przerażeniu z powodu nieoczekiwanej śmierci pacjenta. W tak emocjonujących chwilach nauczyciel jest wsparciem, ostoją stabilności, gwarancją bezpieczeństwa i godności w najtrudniejszych chwilach. Takiego nauczyciela studenci kochają, podziwiają, a niektórzy biorą sobie za wzorzec. Jedna ze studentek powiedziała: „Chciałabym być taka jak nasza opiekunka na praktykach – profesjonalna i ciepła, zdecydowana i pewna siebie, i przy tym empatyczna i bardzo komunikatywna”. Dobry nauczyciel oklaskiwany jest podczas uczelnianych uroczystości, a studenci okazują mu swoją sympatię i wdzięczność nawet przez kilka lat po ukończeniu studiów, pisząc maile o swoich zawodowych osiągnięciach.

Każdy z uczestników dydaktycznej relacji ma wybór, jakim być nauczycielem, jakim być studentem. Za zamkniętymi drzwiami wykładowych i seminaryjnych sal dzieją się rzeczy różne, a wychodzący stamtąd ludzie czują się albo ubogaceni i spełnieni, albo sponiewierani i zniechęceni. Każdy z nich ten bagaż bierze ze sobą w świat. Zamknięcie drzwi na klucz wcale nie powoduje zresetowania pamięci.