Translate

poniedziałek, 4 listopada 2013

Szkolenie w Brnie

Gdy w lutym 2009 r. zupełnie przypadkowo rozpocząłem korespondencję z Janą Korandovą – pielęgniarką naczelną Instytutu Reumatologii w Pradze i ekspertką Europejskiej Ligi Przeciwreumatycznej w Zurychu – nie wiedziałem, że wyniknie z tego współpraca, której pierwsze owoce właśnie dojrzewały.

Najpierw krajoznawczo-rozrywkowe podróże do Czech i wynikająca z nich fascynacja krajem, językiem i kulturą; potem niesamowity w treści artykuł o zwyciężczyni czeskiego konkursu Pielęgniarka Roku 2008; potem przekład tego tekstu na język polski; aż wreszcie zaproszenie na szkolenie do Brna – to wszystko działo się náhodou, jako przypadkowe zbiegowiska sprzyjających okoliczności. Dzięki temu rysowały się perspektywy międzynarodowej współpracy, którą na początek mógłby finansowo wesprzeć program ERASMUS. Jej efektem mogłoby być zbudowanie pomostu pomiędzy polskimi pielęgniarkami reumatologicznymi a europejską czołówką w tej dziedzinie. Rezultatem tej współpracy mogłoby być utworzenie w Polsce stowarzyszenia profesjonalistów ochrony zdrowia w dziedzinie reumatologii, które mogłoby ubiegać się o członkowstwo w Europejskiej Lidze Przeciwreumatycznej (EULAR). Zrzeszenie takich krajowych organizacji zawodowych w EULAR daje dostęp do europejskich kongresów i szkoleń, organizowanych przez Ligę. Oczywiście, obecnie pielęgniarki też mogą wziąć udział w tych imprezach, lecz ich cena jest zaporowa jak na polskie warunki. Ponadto, umowa o wzajemnej współpracy pomiędzy Instytutem Reumatologii a polską uczelnią, mogłaby umożliwić wyjazdy polskim studentom pielęgniarstwa na zajęcia do Pragi w ramach stypendium ERASMUS, a w Polsce można byłoby gościć studentów z Czech. Czy starania te warte są zachodu?

Poprzez kontakt z Janą Korandovą – ekspertką EULAR w dziedzinie pielęgniarstwa reumatologicznego – i dzięki jej praktycznym wskazówkom, możliwe było dostosowanie odpowiednich krajowych organizacji do europejskiej współpracy. Przedsmak takiego międzynarodowego współdziałania mięliśmy właśnie okazję poznać podczas szkolenia „Teach the Teacher course”, którego Jana Korandová była głównym organizatorem i koordynatorem, a na które zaprosiła grupę polskich nauczycieli. Udział w tym kursie był pierwszym etapem polsko-czeskiej współpracy, a następnym miała być rewizyta wykładowców z praskiego Instytutu Reumatologii. Jednak w drodze do Brna było już wiadomo, iż dalszej współpracy ze strony polskiego ośrodka nie będzie (o tym, „dlaczego nie będzie”, można przeczytać w poprzednim artykule).

Późnym wieczorem 15 października 2009 roku dotarliśmy do Narodowego Centrum Pielęgniarstwa i Nielekarskich Zawodów Medycznych w Brnie (Národní centrum ošetřovatelství a nelékařských zdravotnických oborů v Brně). Jest to najstarszy i największy w Czechach ośrodek kształcenia podyplomowego profesjonalistów medycyny innych niż lekarze (został założony w 1960 r.). Składa się z części hotelowej wraz z restauracją, kawiarnią, salonem fryzjerskim i kosmetycznym, oraz części dydaktycznej z salami wykładowymi, seminaryjnymi i specjalistycznymi pracowniami. Poruszanie się wewnątrz kompleksu odbywa się poprzez przeszklone łączniki pomiędzy budynkami. Na zewnątrz znajduje się ogród, w którym można odpocząć w przerwach od zajęć. 

Narodowego Centrum Pielęgniarstwa i Nielekarskich Zawodów Medycznych w Brnie.
Źródło: http://www.nconzo.cz/web/guest/home
O szczegółach merytorycznej strony kursu można przeczytać w następujących publikacjach:
  1. Nyklewicz W. (2010): Szkolenie w Narodowym Centrum Pielęgniarstwa w Brnie. Współpraca polsko-czeska (2). Magazyn Pielęgniarki i Położnej nr 5/2010.
  2. Nyklewicz W. (2010): Kurs pielęgniarstwa reumatologicznego w Brnie. Współpraca polsko-czeska (3). Magazyn Pielęgniarki i Położnej nr 6/2010.
  3. Nyklewicz W. (2010): Multidyscyplinarny zespół w reumatologii. Współpraca polsko-czeska (4). Magazyn Pielęgniarki i Położnej nr 7-8/2010.
  4. Nyklewicz W. (2010): Edukacja w pielęgniarstwie reumatologicznym. Współpraca polsko-czeska (5). Magazyn Pielęgniarki i Położnej nr 9/2010.
  5. Nyklewicz W. (2010): Technika czterech kroków. Współpraca polsko-czeska (6). Magazyn Pielęgniarki i Położnej nr 10/2010.
  6. Nyklewicz W. (2010): Stypendium w Instytucie Reumatologii w Pradze. Współpraca polsko-czeska (7). Magazyn Pielęgniarki i Położnej nr 11/2010.

Gdy późnym wieczorem zostaliśmy zakwaterowani w hotelu, miałem głębokie przekonanie o tym, że jesteśmy jedynymi jego mieszkańcami. W całym budynku było cicho i pusto na korytarzach. A przecież w kursie, oprócz Czechów, mięli wziąć udział również Słowacy. Brno, choć centralnie położone w stosunku do odległych miejsc w krajach pochodzenia uczestników tego szkolenia, nie było jednak na wyciągnięcie ręki. Innymi słowy, nie było możliwe przyjechać tam jutro rano i o godzinie 9:00 rozpocząć naukę. A tymczasem w hotelu panowała totalna cisza, jakby nikogo nie było. Jana Korandová mówiła, że prawie wszyscy uczestnicy już zostali zakwaterowani. Nie miałem powodu, aby jej nie wierzyć. Gdy o szóstej rano zadzwonił budzik, w pokojach za ścianą zrobiło się gwarno, a w restauracji pojawił się tłum kursantów nie tylko z naszej grupy.

O tym, że Czesi i Słowacy przestrzegają norm społecznych, np. w postaci ciszy nocnej, mogłem przekonać się podczas wielokrotnych i długi pobytów w Pradze, mieszkając w nieturystycznych częściach miasta, za sąsiadów mając tylko Czechów i ewentualnie Słowaków. Po dwudziestej drugiej na Słowacji też zapada cisza. Zauważyłem, że Polacy w porównaniu z tymi nacjami są hałaśliwi i nie przestrzegają tej normy. W Czechach i na Słowacji podoba mi się także to, iż organizatorzy szkoleń i konferencji, w kwestionariuszu zgłoszenia uczestnictwa pytają o rodzaj diety, jaką powinni zapewnić uczestnikowi, oraz o jego ewentualne ograniczenia w poruszaniu się. Chodzi o zniesienie barier, które uniemożliwiałyby udział w danej imprezie osobom w nietypowej sytuacji zdrowotnej.

Kurs prowadzili nauczyciele z Holandii i Czech; uczestnikami byli Czesi, Polacy i Słowacy; mówiono zaś po angielsku, po czesku, po polsku i po słowacku. Prezentacje multimedialne wyświetlane były na dwóch ekranach – po angielsku i po czesku. Wykładowcy z Holandii mówili po angielsku – byli wtedy tłumaczeni na język czeski. Polscy uczestnicy mieli te same prezentacje multimedialne w materiałach drukowanych w języku polskim. W tej Babelowej Wieży nie istniała językowa bariera pomiędzy Słowakami i Czechami – oni rozumieją siebie, mówiąc w językach narodowych. Na tamtym etapie mojej nauki języka czeskiego, Słowaków niestety rozumiałem pobieżnie. Przypadkowo słysząc język słowacki miałem poczucie, że to język czeski, tylko że z nieznanym mi słownictwem.

dr Eric Vermeulen – fizjoterapeuta i nauczyciel z Leiden University Medical Center w Holandii.
Autor: Hana Šmucrová.
Zajęcia prowadzono metodą warsztatową, co oznacza, że pracowaliśmy w międzynarodowych podgrupach problemowych, odgrywaliśmy scenki, wykonywaliśmy elementy badania fizykalnego, analizowaliśmy sytuację zawodową w naszych krajach. Jako sprawozdawca z pracy zespołowej mojej grupy, po raz pierwszy miałem okazję przemawiać po czesku do dużego audytorium.

Wojciech Nyklewicz jako sprawozdawca wyników pracy zespołowej.
Autor: Hana Šmucrová.
Podczas tego kursu zaskakujące było dla mnie to, że wszyscy nauczyciele uczestniczą we wszystkich zajęciach, także wtedy, gdy nie prowadzą aktualnego modułu. W Polsce panowały i nadal panują inne zwyczaje. Dodatkową przyjemnością było słuchanie pochwał za dobrze wykonane zadania oraz wskazówek co do lepszej/innej, możliwej realizacji danej czynności. Po prostu, prawdziwe informacje zwrotne, których w Polsce jest jak na lekarstwo. A całość szkolenia prowadzona była z lekkością, poczuciem humoru i z wielką akceptacją dla naszych kulturowych odmienności.

W Brnie dostałem także lekcję patriotyzmu. Podczas modułu dotyczącego problemów, występujących w ochronie zdrowia w naszych krajach, Słowacy i Czesi opowiadali o deficytach umiejętności komunikacyjnych pielęgniarek i innych pracowników szpitali. Słuchając ich wypowiedzi nie wierzyłem Czechom (Słowaków jeszcze nie znałem). Przecież zwiedzałem Instytut Reumatologii w Pradze i widziałem pielęgniarki komunikujące się terapeutycznie. I oni to nazywali jeszcze niewystarczającymi umiejętnościami? Jako nauczyciel prowadzący warsztaty z komunikowania w Polsce od 1994 r., w których uczestniczyło ponad 13 tys. osób, miałem przecież porównanie. Na tym tle wypadaliśmy dość blado. Wiem, że jeden zwiedzony czeski szpital nie jest reprezentantem całej ochrony zdrowia w tym kraju. Lecz podczas zajęć w Brnie obserwowałem komunikowanie się czeskich i słowackich pielęgniarek, fizjoterapeutów, ergoterapeutów, nauczycieli akademickich – ich aktywność, sposoby argumentowania, mówienie we własnym imieniu i szereg innych poprawnych zachowań komunikacyjnych, które chciałbym, aby w Polsce były tak powszechne, były lekkie w odbiorze. W pewnym momencie prowadząca zajęcia zwróciła się do polskiej grupy z prośbą o opinię w kwestii jakości komunikowania się w naszej ochronie zdrowia. „Nie, u nas takich problemów nie ma” – usłyszałem wypowiedź jednej z uczestniczek. Inna to potwierdziła, a ja zapewne miałem średnicę oczu większą od mojego wzrostu, oczywiście ze zdziwienia, co nie uszło uwadze prowadzącej. Gdy poproszono mnie o opinię, opowiedziałem o moich spostrzeżeniach, jakże różnych od tego, co usłyszałem przed chwilą, rozumiejąc, że ta różnica wynika z odmiennych doświadczeń (przecież każdy z nas jest ekspertem w swojej dziedzinie). Z akceptacją przyjęto wszystkie wypowiedzi, a zajęcia potoczyły się dalej, aż do wieczora. W planie była jeszcze uroczysta kolacja w jednej z restauracji w Brnie, z której wróciliśmy późno w nocy. Na drugi dzień, w drodze na śniadanie, uczestniczki polskiej grupy nauczycieli poprosiły mnie na stronę i usłyszałem wtedy: „Jak mogłeś powiedzieć przy wszystkich, że polskie pielęgniarki nie potrafią się komunikować? Że brakuje nam różnych umiejętności?”. „No przecież to jest prawda!” – odparłem zaskoczony i zdziwiony. „No i co z tego, że to prawda? Jesteś za granicą i nie masz prawa szkalować Polski i polskich pielęgniarek na międzynarodowym forum!”.

Tak zaczął się drugi dzień szkolenia „Teach the Teacher course”. W czasie pobytu w Brnie było wiele okazji, także nieformalnych, do wymiany wiedzy i doświadczeń pomiędzy uczestnikami z Czech, Polski i Słowacji. Okazało się, że Milena Vaňková z Uniwersytetu Karola w Pradze jest pielęgniarką i superwizorem pielęgniarstwa, i że chętnie poprowadziłaby zajęcia z superwizji w Polsce. W tamtym czasie realizowałem podobne szkolenia dla polskich pielęgniarek, dlatego perspektywa takiej współpracy wydawała się bardzo obiecująca. Program ERASMUS tylko czekał na nasze propozycje, lecz wtedy miałem już wątpliwości, czy Leczowisko jest dobrym miejscem do realizacji tego projektu. Tym bardziej, że już wiedziałem, iż prawdopodobnie „współpracy z uczelnią nie będzie”. A właśnie za kilka dni mięliśmy udać się do Pragi na kilkudniowy staż w Instytucie Reumatologii i na kontynuację rozmów dotyczących planów polsko-czeskiej współpracy.