Translate

czwartek, 25 lipca 2013

Drugie zbiegowisko okoliczności

„Aby poznać człowieka, trzeba przejść w jego mokasynach 2 mile” – cytuję z pamięci słowa Virginii Satir, „matki założycielki” terapii rodzin. Kierując się tą maksymą i chcąc poznać Pragę od podszewki, zdecydowałem się podróżować czeskimi środkami komunikacji publicznej oraz mieszkać i żyć podobnie jak Czesi, choć byłem turystą. Cel pierwszej wyprawy do Pragi był ze wszech miar poznawczo-rozrywkowy. Zupełnie nie wiedziałem, że zbiegowisko różnych przypadkowych okoliczności przyczyni się do nawiązania współpracy z pracownikami czeskiej ochrony zdrowia. Nawet nie wiedziałem, co mnie czeka za rogiem?


W czasie pomiędzy podróżą do Ostrawy a przygotowaniami do wizyty w Pradze, pilnie uczyłem się języka czeskiego, korzystając z kursu dla cudzoziemców, przygotowanego na mp3. Traktowałem to jako świetną zabawę, a poznane nowe kompetencje mogłem zastosować, przeglądając czeski Internet. Okazało się, że dzięki pogłębiającej się znajomości czeszczyzny, mam lepszy dostęp do informacji, niżbym korzystał ze stron w języku angielskim. Dzięki temu dwutygodniowy pobyt w Pradze w lipcu 2008 roku został bardzo skrupulatnie przygotowany. Wielce pomocne okazało się przeglądanie terytorium miasta przy użyciu Google Earth oraz oglądanie zdjęć, umieszczonych na mapie. Podczas pobytu w Pradze, zjawisko „deja vu” towarzyszyło mi dość często i jednocześnie nie przeszkadzało w przeżywaniu dziecięcego zachwytu zastanym, choć znanym, widokiem.

Już od przejścia granicznego w Kudowie Słonem, Republika Czeska zaskakiwała swoją wygodą, porządkiem i czystością. Dworzec kolejowo-autobusowy w Náchodzie był kłębowiskiem połączeń komunikacji publicznej nawet do najmniejszych miejscowości w okolicy, i tych najbardziej odległych w kraju. Po prostu, stąd można dojechać wszędzie na świecie, a do Pragi nawet co kilkanaście minut.

Dworzec kolejowy Náchod, 2008. Archiwum autora.

W większości dalekobieżnych autobusów dostępne jest Wi-Fi, co jest ogromną wygodą. Możliwość komfortowej podróży i gwarancja dotarcia niemal wszędzie, to znacząca konkurencja wobec jazdy własnym samochodem. Część przedstawicieli wielu firm, po dotarciu do celu, wypożycza samochód do jady po mieście. Zresztą dworce są naprawdę bardzo przyjazne podróżnym, a niektóre z nich cieszą oko futurystyczną architekturą, choćby jak ten – w Hradec Králové.

Dworzec Autobusowy Hradec Králové, 2008. Autor: Sokoljan.
Źródło: http://cs.wikipedia.org/wiki/Soubor:HK_autob_od_JV_DSCN4895.JPG 


Dworzec Autobusowy Hradec Králové, 2008. Archiwum autora.  

Praga również wita podróżnych, jadących autostradą, zaskakującym widokiem tubusu metra pomiędzy stacjami „Černý most” a „Rajská zahrada”. Na jego górnej powierzchni znajduje się ponad kilometrowa promenada spacerowa. Stacja „Rajská zahrada” jest dwupoziomową naziemną budowlą. Pociągi, jadące z centrum Pragi, zatrzymują się na pierwszym piętrze, zaś w kierunku do centrum – na parterze. Cała frontowa ściana budynku jest wykonana z błękitnego szkła.

Stacja praskiego metra „Rajská zahrada”.
Źródło:  http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4c/Praha_-_Rajsk%C3%A1_Zahrada_II.jpg

Tubus metra w pobliżu stacji „Rajská zahrada”, lipiec 2008. Archiwum autora.  

Zresztą, w Pradze jest znacznie więcej nowoczesnych budowli o zaskakujących kształtach. Natomiast, turystów najbardziej przyciągają: Stare Miasto, Most Karola, Malá Strana oraz Pražský hrad na Hradczanach. Znacznie rzadziej odwiedzany jest Vyšehrad – warowny gród nad Wełtawą w południowej części miasta. Pomiędzy wzgórzem wyszehradzkim a Nowym Miastem, także rozlokowanym na wzgórzu, rozpościera się Dolina Nuselska. Nad jej zachodnim krańcem, ponad wysokimi kamienicami dominuje wielki Nuselski Most. W jego wnętrzu, tuż pod jezdnią, znajduje się tubus metra. Wschodnia część Doliny bezpośrednio wpada do Wełtawy. W tym miejscu krzyżują się drogi historii czeskiej państwowości wraz ze współczesnością. Tu, zupełnie przypadkowo i nic nie wiedząc o sobie, mijali się przyszli uczestnicy czesko-polskiej współpracy.

Revmatologický ústav, lipiec 2008. Archiwum autora. 

To zdjęcie zostało wykonane właśnie podczas pierwszej wizyty w Pradze. Ponieważ na tabliczce widniał napis „Revmatologický coś tam”, postanowiłem to uwiecznić, by po powrocie z wakacji pochwalić się tym zdjęciem Koleżance zajmującej się reumatologią. Niejako specjalnie dla niej sfotografowałem ten napis, z którego wtedy rozumiałem tylko tyle, że „coś reumatologicznego jest za rogiem”. Niespełna rok później, to zdjęcie nabrało niesamowitej wartości i znaczenia. Wkrótce miałem dowiedzieć się, dokąd prowadzi ta droga.