Translate

poniedziałek, 22 lipca 2013

Pierwsze zbiegowisko okoliczności

„Všechno se stalo náhodou” („Wszystko stało się przez przypadek) – powiedzieliby Czesi, obserwując, jak to różne sytuacje losowe prowadzą do spektakularnego finału. Sam bym w to nie uwierzył, że z pogoni za rozrywką rozpocznie się wieloletnia współpraca z Czechami, a potem ze Słowakami… i to wcale nie w szołbiznesie.


Na fali kolejnych podróży po świeżo przystąpionej do Polski Unii Europejskiej, przyszedł czas na Czechy. Zawsze to robię, przygotowując się do wyjazdu… tak więc i tym razem, z założonymi na nos Googlami Earth, przejrzałem na oczy. Okazało się, że Czechy mają bogatą ofertę przeróżnych atrakcji – począwszy od możliwości zwiedzania dobrze zachowanych zabytków, a skończywszy na szerokiej gamie wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych.

Ostrawa 2008. Archiwum autora.

Ostrawa 2008. Archiwum autora.
Na początek wybór padł na Ostrawę. Bo to niedaleko od granicy, a czasu na wyprawę było niewiele. Ponadto, przypomniałem sobie, że właśnie w Ostrawie kiedyś mieszkał i pracował mój o bardzo wiele ode mnie starszy Brat. Zatem, była okazja podążać jego śladami. Poza tym, w Ostrawie jest słynna ulica Stodolní – miejsce tysiąca i jednej dyskoteki, klubów, restauracji, które zasypia w dzień, a budzi się po zachodzie słońca, i tak przez cały tydzień.

Ostrawa, ulica Stodolní, 2008. Archiwum autora.

Stacja kolejowa Ostrava Stodolní, 2008. Archiwum autora.

Czeskie Koleje Państwowe pobudowały stację kolejową na linii przebiegającej w pobliżu i nazwały ją Ostrava Stodolní, by umożliwić poszukiwaczom zabawy sprawne dotarcie do celu. Zatrzymują się tam wszystkie miejskie i podmiejskie oraz osobowe pociągi dalekobieżne, a ruch trwa całą dobę. Właśnie w Ostrawie poczułem na własnej skórze, co to znaczy dbałość państwa (jako instytucji) o obywatela. Naciśnięcie klamki powodowało samoczynne otworzenie się drzwi w pociągu, świetne skomunikowanie miasta, punktualność, biletomaty na wszystkich przystankach komunikacji publicznej, dobrze rozwinięta sieć nocnych tramwajów, a przede wszystkich komunikacja zintegrowana – na jeden bilet komunikacji miejskiej można podróżować tramwajem, autobusem, trolejbusem i pociągiem. Tego w Polsce w 2008 roku nie było. No i wrażenie robiło to, że piesi mogą normalnie poruszać się po chodnikach, bo nie parkują na nich samochody. One stacjonowały w podziemnych parkingach. Te wszystkie urbanistyczne udogodnienia pokazują sposób komunikowania się Państwa Czeskiego z obywatelami. Zresztą, tę wzajemną dbałość o siebie mają chyba wszyscy Czesi. Na każdym kroku spotyka się uprzejmość, niczym niewymuszone pozdrawianie się i słyszy się wszechobecne „promiňte” („przepraszam”) wraz z jego wszystkimi odmianami.

Przygotowania do wyjazdu do Czech polegały także na przypomnieniu sobie podstawowych zwrotów grzecznościowych. Z rozmówek polsko-czeskich uczyłem się zdań, umożliwiających porozumiewanie się w hotelu, na dworcu czy też w restauracji. Niestety, choć słowiańskie języki ze wspólnym rodowodem, to jednak znacznie różniące się od siebie i zawierające pułapki złudnych podobieństw, które stwarzają niekiedy zabawne, a nawet niebezpieczne sytuacje. Na czeskiej Wikipedii napisano, że „czeszczyzna i polszczyzna w X w. były w zasadzie jednym językiem, który dopiero w późniejszym czasie zaczął się różnicować, lecz jeszcze w XIV w. Czesi i Polacy rozumieli się bez problemu”. Natomiast, w XXI w. nie dość, że musimy uczyć się wzajemne naszych języków, by porozumiewać się bez przesiadki na angielski, to na dodatek polska Wikipedia przemilcza niektóre fakty ze wspólnej historii naszych narodów i państw. Zresztą, jeśli chcę skorzystać z encyklopedii w ogóle, to wolę czeską Wiki, bo jest bardziej obiektywna i dostarcza więcej informacji, które Polacy – mam wrażenie – nie wiedzieć czemu, chętnie cenzurują.

Pod koniec pięciodniowego pobytu w Czechach, w saloniku hotelowym przeczytałem jakiś artykuł o Helenie Vondráčovej i byłem pewny, że ze zrozumieniem. Był to znak wzrostu moich językowych kompetencji i jednocześnie zachęta do dalszych poszukiwań. Tym majowym pobytem 2008 roku w Ostrawie zachwyciłem się Czechami na tyle, że zapragnąłem pojechać do Pragi. Nawet nie wiedziałem, jakie bogactwa historii, kultury i jakie przypadkowe zdarzenia kryje w sobie i odkryje przede mną stolica Republiki Czeskiej. „A wszystko to miało się dziać przypadkowo”. 

Ostrawa, widok z wieży widokowej z Městské radnici, 2008. Archiwum autora.